wtorek, 22 października 2013

Chapter Seven


Brunet siedział przy oknie wpatrując się  w zielonooką. Stała tam uśmiechnięta od ucha do ucha i rozmawiała z jego przyjacielem, a on? Stał przy oknie i przyglądał się jej jak w obrazek.  Śmiała się, pokazywała szczery uśmiech.  Przez długi okres czasu bardzo długi myślał, że będą razem, będą mieli dzieci wszystko co w bajkach. Jeden zły ruch i koniec. Zero nadziei, Zero wspólnych wspomnień.
Szatyn obudził się zalany potem. Rose coraz bardziej mieszała mu w głowie, a on jak zwykle nie miał pojęcia co zrobić.  Chłopak wstał ze swojego łóżka i podszedł do małego okna. Wziął zapalniczkę i papierosa po czym rozkoszował się zapachem nikotyny. To jako jedyne pomagało mu się rozluźnić, pozbyć się problemów i nadal być trzeźwym. Kiedy skończył, wyrzucił niedopałek za okno i zaczął się ubierać. Myśl, że szatynka będzie przy nim, będzie oglądać jak gra wszystko z nią związane budzi go do życia.

  Siedziała przy stole wpatrując się w krajobraz za oknem. Powolnie jadła swoje ulubione płatki z mlekiem. Niby powinna się szykować do szkoły i w ogóle, lecz coś ją ciągnęło do innego miejsca. Tak, Jefferson Park. W głowie co raz miała widok chłopaków grających w kosza no i Justina Biebera. Brunet bardzo namieszał jej w głowie. Co raz śni o jego sześciopaku, wspaniale ułożonych włosach, łobuzerskim uśmiechu za milion dolarów.
-‘’Co ty tu jeszcze robisz?!’’- Warknął jej ojciec wyrywając ją z transu.
-‘’Już idę do szkoły, przepraszam!’’- Szepnęła załamana dziewczyna.
-‘’Nie, dzisiaj mam już inne plany co do ciebie.’’- Jej ojciec uśmiechnął się szyderczo i złapał za jej włosy przyciągając ją do siebie.
Popchnął ją na ścianę i podszedł śmiejąc się z tego jak głupią dziwką jest jego córka.
-‘’Przepraszam , PRZEPRASZAM!’’-Skomlała szatynka dławiąc się własnymi łzami.
-‘’ Dzisiaj ci nie odpuszczę.’’- Szepnął Edwin do jej ucha.
Brunetka siedziała skulona na podłodze płacząc w niebogłosy i przyjmując ciosy własnego ojca. To w brzuch, to w twarz.  Rzucał ją po domu jak jakąś zabawkę. Godziny mijały, a ona cierpiała i nie mogła nic zrobić. Opadła z wszelkich sił. Przed jej oczami były tylko mroczki, a dalej sama ciemność.

Szatyn siedział ze znajomymi na boisku. Co raz któryś z nich wypatrywał Rose.  Niestety bez skutku.
-‘’Odbiera?’’-Szepnął Justin kierując wzrok na siedzącą obok Sam.
-‘’ Brak sygnału.’’- Westchnęła.
-‘’Spróbuj jeszcze raz…’’- W oczach Biebera można było zobaczyć jedynie smutek. Każdy w tym momencie oprócz : Carmel, Stephana i Johna martwili się o los brunetki.
-‘’Halo? Roseline?!”- Odezwała się  Sam.
-‘’Odebrała?’’- Uśmiechnął się Chris z nutką nadziei w głosie.
-‘’Jak to nie ma?’’- Szepnęła Sam  ze zdziwieniem i strachem wymalowanym na twarzy.

Ciemnoskóra słysząc, głęboki zachrypnięty głos od razu poczuła się przerażona i chociaż, że od lat mieszka na takiej dzielnicy, czuła się przestraszona.
-‘’Tutaj ojciec Rose. Nie wiem kim jesteś lecz nie ma jej w domu od wczoraj do niego nie wróciła przykro mi.’’-  Mruknął z dziwnym szczęściem. Jego głos był przepełniony jadem.
- ‘’ Jak to „przykro mi” ?! Powinien się pan martwić, że jej nie ma! – Krzyknęła do  telefonu.
- ‘’ Posłuchaj suko, nie wiem kim jesteś i nie obchodzi mnie to ale wiec, że NIGDY nie zobaczysz tej małej suki! ‘’- Warknął Edwin.
Dziewczyna słysząc to opuściła telefon, który upadł z wielkim hukiem, na brudny beton.

 _______________________________________________________________________________________________

Wiem wiem zawiodłam was ... Przepraszam  :c. Moim zdaniem rozdział do duupy ... Jednak postarałam się żeby coś się działo pomiędzy Justinem i Rose zaczyna się coś dziać :). Mam nadzieje, że rozdział podoba się chociaż wam i do następnego rozdziału! 

3 komentarze:

  1. Za krótki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :(
    Powiedz że ją znajdą i nic jej nie będzie plis !!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam zostawiać was bez rozdziału :c Bo teraz muszę się ciągle UCZYĆ, a nie chcę zawieszać bloga :c. Bardzo się staram żeby rozdziały były dłuższe ale to też zależy od humoru ;/. Co do następnego nic nie wiadomo :). Trzeba czekać :D.

      Usuń
  2. o Boże o Boże. Aaaaaaaaa słuchaj w połowie rozdziału padła mi bateria w laptopie no myślałam ze pierdolca dostane..... Taka dramatyczna scena a tu nagle czarny ekran no... Aaaaa ale szybko się włączył i doczytałam :33
    ~Dojia154

    OdpowiedzUsuń

Jeden mały komentarz nawet ze zwykłym napisem " czytam ". Motywuje ! Dla ciebie to kilka sekund dla mnie to WIELKA motywacja ! ;)