Ciemnowłosa
dziewczyna leżała na miękkim łóżku wspominając to co wydarzyło się kilka godzin
temu. W pewien sposób chciała więcej i więcej razy zasmakować malinowych ust
chłopaka, lecz wiedziała, że jest to nie zbyt dobry pomysł. Z pokoju obok można było usłyszeć głośne jęki
które odbijały się od ścian małego mieszkanka. Dziewczynie dość to
przeszkadzało ale wiedziała, że jeżeli to skomentuje w zły sposób przy ojcu
może dostać pięścią w swoja drobną, delikatną twarz. Jej powieki stawały się
coraz to cięższe, aż odpłynęła do swojej krainy.
Brunet siedział ze swoim przyjacielem u niego w domu, popijając Jack’a Danielsa. Co chwilę wracał myślami do niskiej dziewczyny o ślicznych zielonych tęczówkach.
-‘’Ej
stary, co cię gryzie? Cały czas jesteś zamyślony nawet Daniels nie pomaga!’’-
Chłopak o piwnych oczach próbował dostrzec chociaż jedną iskierkę emocji.
-‘’
Kiedy do ciebie szedłem spotkałem. Dziewczynę .’’-Łobuzerski uśmiech
rozprzestrzenił się na twarzy Justina.
-
‘’ I co? Dużo razy spotykasz dziewczyny nawet Clarks, więc czemu, akurat ta
dziewczyna chodzi ci po głowie ? ‘’- Zapytał zdziwionym głosem Michael.
-‘’
Mówiąc, sam nie wiem. Wydaje się taka… niewinna? I jest cholernie seksowna. Za
pewne to mnie do niej ciągnie. ‘’-Szatyn jedynie wzruszył ramionami z pustym
spojrzeniem.
Przez
resztę wieczoru Mich nie wspomniał tematu dziewczyny, a Bieber starał się o
niej nie myśleć, lecz jak na złość nie chciała wypaść mu z głowy.
Ranek
Jasne promyki słońca przedostawały się przez okno, budząc przy tym Hiudenmarry. Młoda dziewczyna wstała powoli z jej wygodnego łóżka i podeszła do nie dużej garderoby. Wzięła z niej białą koronkową bieliznę, neonową zieloną bluzę z kapturem i czarne rurki. Biorąc przyszykowany zestaw do rąk poszła do łazienki. Zdjęła z siebie wszelkie ubrania i weszła do kabiny prysznica. Gorące krople wody uderzały o jej rozgrzane ciało powodując lekki dreszczyk. Wsmarowała w nie karmelowy płyn do ciała po czym zmyła go gąbką. Wyłączyła prysznic i owinęła się białym puszystym ręcznikiem. Osuszyła się nim po czym nałożyła wcześniej przyszykowane ubrania. Nałożyła jeszcze krótkie białe skarpetki, a na to zielone conversy. Wzięła jeszcze swój plecak i wyszła z domu. Szła po brudnym betonie, kiedy obok niej pojawił się biały fisker karma. Przyciemnione szyby zsunęły się w dół, a zielone oczy zobaczyły Justina Biebera we własnej osobie.
-‘’
Wsiadaj. ‘’ – Uśmiechnął się bezczelnie.
-
‘’ Czy ja wyglądam na głupią? Nie wchodzę do auta kryminalisty!” – Warknęła
Roseline.
-
‘’ Wsiadaj, będziesz szybciej kochanie.’’- Powiedział szatyn po czym puścił jej
oczko.
-‘’Okej.’’-
Mruknęła od nie chcenia i wsiadła do białego samochodu.
Bieber
jechał co raz szybciej. Auto osiągnęło
już ponad 190 km/h. Dziewczyna nie
przyzwyczajona do szybkiej jazdy przymknęła powieki próbując się uspokoić. Po
chwili już byli przed szkołą. Brunetka szybko wyszła z auta kierując się w
stronę szkoły. Chłopak szedł za nią nie wzruszony. Kiedy doszła do swojej
szafki zauważyła, że rozmawia z Carmel.
Oczywiście
Schowała
nie potrzebne książki i ruszyła w stronę klasy od matematyki.
Lekcje
minęły zadziwiająco szybko, nikt jej nie dokuczał, a Clarks została zabrana
przez Justina ze szkoły. Mówiąc było jej
to na rękę lecz kiedy wracała do domu miała wielką ochotę jechać wygodnym autem
Justina.
-‘’Mogłam
wziąć szare Lamborghini Reventon.’’ -Mruknęła do siebie szatynka, po czym cicho
westchnęła.
Zaczęła
iść w stronę Jefferson Park na State St. Ostatnio uwielbiała spędzać tam czas i
wpatrywać się w drzewa, ludzi ‘’z problemami” i oczywiście na boisko od
koszykówki.
Siedziała
wygodnie na ławce wpatrując się na chłopaków jeden z nich ciągle jej się
przyglądał, kiedy mieli chwilową przerwę w graniu zaczął do niej podchodzić.
Speszona dziewczyna szybko odwróciła wzrok.
-‘’
Hej, jestem Christian. Nigdy cię tu nie
widziałem jesteś nowa?’’ – Zapytał blondyn z lekkim uśmiechem.
- ‘’ Umm, nie mieszkam na S. Princenton
Avenue. ‘’ – Szatynka lekko się uśmiechnęła.
-
‘’ Więc co robisz w takiej dzielnicy? I jak się nazywasz?’’ – Zaśmiał się
Christian, spoglądając z uśmiechem na brunetkę.
- ‘’ Jestem Rose, Rose Hiudenmarry. Co robię na
tej dzielnicy? Mówiąc sama nie wiem. Po
prostu lubię tu przebywać i popatrzyć się jak gracie.’’- Kiedy doszło do
szatynki co powiedziała na koniec oblał ją gorący rumieniec. Szybko odwróciła twarz w stronę małych dzieci
na placu zabaw.
-
‘’ Chodź do nas, nie będziesz siedzieć sama, a w dodatku chyba nie chcesz żebym
zaniedbywał mecz, co? ‘’ – Uśmiechnął się blondyn. Dziewczyna jedynie nieśmiało
kiwnęła głową mówiąc krótkie tak i
ruszyła z blondasem w stronę boiska.
Kiedy
Christian podszedł do swoich znajomych zaczął ją dla nich przedstawiać. Poznała
tam Chaza – zabawnego i miłego, Michaela który był dość dziwnie nastawiony do
szatynki i Sam, która miała ciemną karnacje. Rozpoznała tam też Stephana
Shoorena, Johna Wooda, Carmel Clarks,
która od samego początku posyłała jej zabójczy wzrok i…
Justina
Biebera.
Christian
uśmiechnął się do młodej dziewczyny i ogłosił koniec przerwy. Szatynka wraz z
Sam skierowała się do ławek. Dziewczyny bardzo dobrze się dogadywały i od
samego początku można było zobaczyć, że zostaną przyjaciółkami. Brunetka bardzo
dobrze się bawiła i nawet powiedziała, że jutro też tu przyjdzie. Wymieniła się ze znajomymi numerami i
kierowała się w stronę swojego domu.
Leżała
w ciepłym łóżku , ubrana w krótką
piżamę. Jak co wieczór dumała nad dzisiejszym dniem, podsumowując. Ma
znajomych, Elita z jej szkoły jej co raz bardziej nienawidzi Homicidial był dzisiaj
dla niej zadziwiająco miły, a Mich natomiast był dość dziwny w stosunku do
niej.
–‘’Jak na ciebie to dobrze Hiudenmarry.’’- Szepnęła do siebie pod nosem i uśmiechnęła się jak jakaś wariatka, po czym Morfeusz zabrał ją do swojej krainy.
–‘’Jak na ciebie to dobrze Hiudenmarry.’’- Szepnęła do siebie pod nosem i uśmiechnęła się jak jakaś wariatka, po czym Morfeusz zabrał ją do swojej krainy.
Brunet
siedział w swoim pokoju rozmyślając nad dzisiejszym dniem. Zielonooka bardzo
zawróciła mu w głowie i nie mógł przestać o niej myśleć. Carmel jak zawsze przymilała się do niego, a
szatynce dawała piorunujące spojrzenia. Christian i Chaz jak zawsze byli dla
wszystkich mili. Michael, nad nim brunet
zastanawiał się najdłużej. Kiedy na niego popatrzył cały czas wzrok Michaela był skierowany na Rose. Zamierzał zapytać się
przyjaciela, o co mu chodzi ale to dopiero jutrzejszego popołudnia. Dziewiętnastolatek jeszcze chwile porozmyślał i odpłynął do
krainy gdzie jest tylko on i jego nowa znajoma.
_______________________________________________________________________________________
Nareszcie skończyłam pisać rozdział! Zapisałam tak z 5 stron w Microsoft Word. Bardzo Dziękuje za te wszystkie miłe komentarze, które pojawiły się w rozdziale piątym! Jest mi przeogromnie miło i daje mi to WIELKĄ motywację ! Mam nadzieje, że zobaczymy się w siódmym rozdziale, który mam zamiar napisać! :) Dziękuje jeszcze raz i miłego dnia ;).
widzę że się rozkręca :D
OdpowiedzUsuńczekam na nn :)
już zapisałam twojego bloga w zakładkach, będę tu zaglądać :)
OdpowiedzUsuńhttp://love-is-hard-baby.blogspot.com/
zaczynam cytac. <33 cudo
OdpowiedzUsuń<3 lece dalej c: to jest to cholernie wciagajece <3<3<3<3<3
OdpowiedzUsuń~Donia154