czwartek, 17 października 2013

Chapter Six


Ciemnowłosa dziewczyna leżała na miękkim łóżku wspominając to co wydarzyło się kilka godzin temu. W pewien sposób chciała więcej i więcej razy zasmakować malinowych ust chłopaka, lecz wiedziała, że jest to nie zbyt dobry pomysł.  Z pokoju obok można było usłyszeć głośne jęki które odbijały się od ścian małego mieszkanka. Dziewczynie dość to przeszkadzało ale wiedziała, że jeżeli to skomentuje w zły sposób przy ojcu może dostać pięścią w swoja drobną, delikatną twarz. Jej powieki stawały się coraz to cięższe, aż odpłynęła do swojej krainy.

Brunet siedział ze swoim przyjacielem  u  niego w domu, popijając  Jack’a Danielsa.  Co chwilę wracał myślami do niskiej dziewczyny o ślicznych zielonych tęczówkach.
-‘’Ej stary, co cię gryzie? Cały czas jesteś zamyślony nawet Daniels nie pomaga!’’- Chłopak o piwnych oczach próbował dostrzec chociaż jedną iskierkę emocji.
-‘’ Kiedy do ciebie szedłem spotkałem. Dziewczynę .’’-Łobuzerski uśmiech rozprzestrzenił się na twarzy Justina.
- ‘’ I co? Dużo razy spotykasz dziewczyny nawet Clarks, więc czemu, akurat ta dziewczyna chodzi ci po głowie ? ‘’- Zapytał zdziwionym głosem Michael.
-‘’ Mówiąc, sam nie wiem.  Wydaje się taka… niewinna? I jest cholernie seksowna. Za pewne to mnie do niej ciągnie. ‘’-Szatyn jedynie wzruszył ramionami z pustym spojrzeniem.
Przez resztę wieczoru Mich nie wspomniał tematu dziewczyny, a Bieber starał się o niej nie myśleć, lecz jak na złość nie chciała wypaść mu z głowy.

Ranek

Jasne promyki słońca przedostawały się przez okno, budząc przy tym Hiudenmarry. Młoda dziewczyna wstała powoli z jej wygodnego łóżka i podeszła do nie dużej garderoby.  Wzięła z niej białą koronkową bieliznę, neonową zieloną bluzę z kapturem i czarne rurki. Biorąc przyszykowany zestaw do rąk poszła do łazienki. Zdjęła z siebie wszelkie ubrania i weszła do kabiny prysznica.  Gorące krople wody uderzały o jej rozgrzane ciało powodując lekki dreszczyk.  Wsmarowała  w nie karmelowy płyn do ciała po czym zmyła go gąbką. Wyłączyła prysznic i owinęła się białym puszystym ręcznikiem. Osuszyła się nim po czym nałożyła wcześniej przyszykowane ubrania. Nałożyła jeszcze krótkie białe skarpetki, a na to zielone conversy. Wzięła jeszcze swój plecak i wyszła z domu. Szła po brudnym betonie, kiedy obok niej pojawił się biały fisker karma. Przyciemnione szyby zsunęły się w dół, a zielone oczy zobaczyły Justina Biebera we własnej osobie.
-‘’ Wsiadaj. ‘’ – Uśmiechnął się bezczelnie.
- ‘’ Czy ja wyglądam na głupią? Nie wchodzę do auta kryminalisty!” – Warknęła Roseline.
- ‘’ Wsiadaj, będziesz szybciej kochanie.’’- Powiedział szatyn po czym puścił jej oczko.
-‘’Okej.’’- Mruknęła od nie chcenia i wsiadła do białego samochodu.
Bieber jechał co raz szybciej.  Auto osiągnęło już ponad 190 km/h.  Dziewczyna nie przyzwyczajona do szybkiej jazdy przymknęła powieki próbując się uspokoić. Po chwili już byli przed szkołą. Brunetka szybko wyszła z auta kierując się w stronę szkoły. Chłopak szedł za nią nie wzruszony. Kiedy doszła do swojej szafki zauważyła, że rozmawia z Carmel.
Oczywiście
Schowała nie potrzebne książki i ruszyła w stronę klasy od matematyki.
Lekcje minęły zadziwiająco szybko, nikt jej nie dokuczał, a Clarks została zabrana przez Justina ze szkoły.  Mówiąc było jej to na rękę lecz kiedy wracała do domu miała wielką ochotę jechać wygodnym autem Justina.
-‘’Mogłam wziąć szare Lamborghini Reventon.’’ -Mruknęła do siebie szatynka, po czym cicho westchnęła.
Zaczęła iść w stronę Jefferson Park na State St. Ostatnio uwielbiała spędzać tam czas i wpatrywać się w drzewa, ludzi ‘’z problemami” i oczywiście na boisko od koszykówki.
Siedziała wygodnie na ławce wpatrując się na chłopaków jeden z nich ciągle jej się przyglądał, kiedy mieli chwilową przerwę w graniu zaczął do niej podchodzić. Speszona dziewczyna szybko odwróciła wzrok.
-‘’ Hej, jestem Christian.  Nigdy cię tu nie widziałem jesteś nowa?’’ – Zapytał blondyn z lekkim uśmiechem.
 - ‘’ Umm, nie mieszkam na S. Princenton Avenue. ‘’ – Szatynka lekko się uśmiechnęła.
- ‘’ Więc co robisz w takiej dzielnicy? I jak się nazywasz?’’ – Zaśmiał się Christian, spoglądając z uśmiechem na brunetkę.
- ‘’ Jestem  Rose, Rose Hiudenmarry. Co robię na tej dzielnicy?  Mówiąc sama nie wiem. Po prostu lubię tu przebywać i popatrzyć się jak gracie.’’- Kiedy doszło do szatynki co powiedziała na koniec oblał ją gorący rumieniec.  Szybko odwróciła twarz w stronę małych dzieci na placu zabaw.
- ‘’ Chodź do nas, nie będziesz siedzieć sama, a w dodatku chyba nie chcesz żebym zaniedbywał mecz, co? ‘’ – Uśmiechnął się blondyn. Dziewczyna jedynie nieśmiało kiwnęła głową mówiąc krótkie  tak i ruszyła z blondasem w stronę boiska.
Kiedy Christian podszedł do swoich znajomych zaczął ją dla nich przedstawiać. Poznała tam Chaza – zabawnego i miłego, Michaela który był dość dziwnie nastawiony do szatynki i Sam, która miała ciemną karnacje. Rozpoznała tam też Stephana Shoorena, Johna  Wooda, Carmel Clarks, która od samego początku posyłała jej zabójczy wzrok i…
Justina Biebera.
Christian uśmiechnął się do młodej dziewczyny i ogłosił koniec przerwy. Szatynka wraz z Sam skierowała się do ławek. Dziewczyny bardzo dobrze się dogadywały i od samego początku można było zobaczyć, że zostaną przyjaciółkami. Brunetka bardzo dobrze się bawiła i nawet powiedziała, że jutro też tu przyjdzie.  Wymieniła się ze znajomymi numerami i kierowała się w stronę swojego domu. 
Leżała w ciepłym łóżku , ubrana w  krótką piżamę. Jak co wieczór dumała nad dzisiejszym dniem, podsumowując. Ma znajomych, Elita z jej szkoły jej co raz bardziej nienawidzi Homicidial był dzisiaj dla niej zadziwiająco miły, a Mich natomiast był dość dziwny w stosunku do niej. 
 –‘’Jak na ciebie to dobrze Hiudenmarry.’’- Szepnęła do siebie pod nosem i uśmiechnęła się jak jakaś wariatka, po czym Morfeusz zabrał ją do swojej krainy.

Brunet siedział w swoim pokoju rozmyślając nad dzisiejszym dniem. Zielonooka bardzo zawróciła mu w głowie i nie mógł przestać o niej myśleć.  Carmel jak zawsze przymilała się do niego, a szatynce dawała piorunujące spojrzenia. Christian i Chaz jak zawsze byli dla wszystkich mili. Michael, nad nim  brunet zastanawiał się najdłużej. Kiedy na niego popatrzył cały czas  wzrok Michaela  był skierowany na Rose. Zamierzał zapytać się przyjaciela, o co mu chodzi ale to dopiero jutrzejszego popołudnia.  Dziewiętnastolatek  jeszcze chwile porozmyślał i odpłynął do krainy gdzie jest tylko on i jego nowa znajoma.

_______________________________________________________________________________________

Nareszcie skończyłam pisać rozdział! Zapisałam tak z 5 stron w Microsoft Word.  Bardzo Dziękuje za te wszystkie miłe komentarze, które pojawiły się w rozdziale piątym! Jest mi przeogromnie miło i daje mi to WIELKĄ motywację ! Mam nadzieje, że zobaczymy się w siódmym rozdziale, który mam zamiar napisać! :) Dziękuje jeszcze raz i miłego dnia ;).

4 komentarze:

  1. widzę że się rozkręca :D
    czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. już zapisałam twojego bloga w zakładkach, będę tu zaglądać :)

    http://love-is-hard-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. zaczynam cytac. <33 cudo

    OdpowiedzUsuń
  4. <3 lece dalej c: to jest to cholernie wciagajece <3<3<3<3<3
    ~Donia154

    OdpowiedzUsuń

Jeden mały komentarz nawet ze zwykłym napisem " czytam ". Motywuje ! Dla ciebie to kilka sekund dla mnie to WIELKA motywacja ! ;)