czwartek, 23 stycznia 2014

REZYGNUJE

Bardzo i to bardzo was przepraszam, ale rezygnuje z pisania tego opowiadania. Straciłam całkowicie pomysł na te opowiadanie i co raz trudniej mi pisać rozdział.  Bardzo dziękuje za tyle wejść i za te komentarze <3. Byliście/ jesteście wspaniałymi czytelnikami ale ja nie potrafię już tego pisać. Jedyne pomysły które przychodzą mi do głowy to w ogóle inne tematy na opowiadanie. Jak na razie z nudów napisałam trzy rozdziały. Kiedy napiszę jeszcze siedem takich rozdziałów zacznę pisać nowego bloga o w ogóle innym temacie. Mam nadzieje, chociaż że z tym blogiem mi się nie udało jednak będziecie czytać ten nowy. Na prawdę przepraszam <3 Kocham Was moi czytelnicy :) Do zobaczenia kiedyś <3

sobota, 11 stycznia 2014

Chapter Twelve


Dziewczyna siedziała w pokoju odrabiając lekcje. Ostatnio miała bardzo dużo zaległości, przez co ma dość przechlapane…
-Roseline praca domowa – mruknęła pani McFersly.
- Yy co? – brunetka podniosła głowę i spojrzała na nauczycielkę.
- Praca domowa, nie mów mi że jesteś kolejną osobą, która jej nie ma.
-Okej – powiedziała i znowu położyła głowę na ławce.
- Do dyrektora Panno Hiudenmarry.

Po odrobieniu większości zadań, położyła się zmęczona na łóżku. Nie rozmawiała z Justinem od ich wyznań. Nie wiedziała co się z nim dzieje i miała jakieś złe przeczucia, w dodatku czuła się jakby ktoś ją obserwował.  W pewnym momencie szatynka usłyszała ciche pukanie w szybę. Odwróciła się w stronę okna i podeszła do niego po czym je otworzyła.
-‘’Witaj Roseline’’ – powiedział głęboki, tajemniczy głos.
-‘’Kim jesteś?’’- szepnęła odsuwając się na bezpieczną odległość.
-‘’ Twój chłopak ma kłopoty’’- powiedział mężczyzna z obojętnym wyrazem twarzy.
-‘’John? Cholera wystraszyłeś mnie, i skąd wiesz gdzie mieszkam?’’ – zapytała się wystraszona.
-‘’Mam swoje źródła, a teraz ubierz się seksownie i chodź’’ -mruknął patrząc na dziewczynę z pożądaniem.
-‘’Myślałam, że Justin ma kłopoty…’’
-‘’Oh, no widzisz. Ubieraj się, nie mam zamiaru sterczeć tu całą noc.’’
Roseline jedynie przewróciła oczami wzięła jakiś zestaw z szafy po czym weszła do łazienki. Ubrała się w krótkie podarte czerwone spodenki, białą koronkową bluzkę, a na nogi włożyła czerwone szpilki. Zrobiła sobie makijaż, przeczesała włosy i wyszła z pomieszczenia. John złapał ją za rękę  i pomógł wyjść przez okno.

Kiedy  dotarli na miejsce, dziewczyna ujrzała kremową, ogromną wille.
-‘’ John, czy ty zabrałeś MNIE na imprezę ? ‘’- powiedziała patrząc z niedowierzaniem w budynek.
-‘’Tak. No wiesz nie zgodziłabyś się gdybym zapytał ,, Hej Rose pójdziesz ze mną na imprezę, i tak wiem wiem, że masz chłopaka’’. ‘’
-‘’Ugh.. To prawda, chodź’’- szepnęła po czym wyszła z samochodu kierując się w stronę wejścia.
Otworzyła dębowe drzwi i weszła do środka. W powietrzu czuć było: pot, narkotyki, alkohol i Bóg wie co jeszcze.
-‘’ Chcesz się coś napić zanim pójdę szukać dziewczyny na jedną noc?’’- powiedział bezpośrednio chłopak.
-‘’ Sama sobie wezmę’’- mruknęła i skierowała się w stronę baru. – ‘’ Hej po proszę wódkę z colą.’’
-‘’ Wszystko dla pięknej Pani’’ – powiedział z zalotnym uśmiechem nieznajomy, po czym podał jej napój.
Roseline nie zwracając uwagi na blondyna poszła tanecznym krokiem na parkiet. Zaczęła seksownie kręcić biodrami, ale kiedy poczuła jakieś ręce na swojej talii szybko się odwróciła. Zobaczyła wtedy wysoką blondynkę, widać było, że dziewczyna ćpała.
-‘’Hej kochanie może pójdziemy na górę co? Mam ochotę na mały numerek z dziewczyną to na pewno jest bombowe.’’- gadała dziewczyna, a szatynka jedynie gapiła się na nią oniemiała.
-‘’Proponujesz mi seks? ‘’
-‘’ Jeśli chcesz ‘’ – powiedziała dziewczyna z głupim uśmiechem po cym wbiła się w usta Hiudenmarry.  Alkohol trochę namieszał dziewczynie w głowie więc oddała namiętny pocałunek. Kiedy jednak dotarło do niej to co robi szybko odepchnęła dziewczynę i skierowała się w stronę wyjścia. 
Chodziła obok małego stawu rozmyślając o tym co teraz zrobić. I po chwili wylądowała w wodzie.
-‘’Co jest kurwa?!’’- wrzasnęła z całej siły patrząc na ciemną postać.
-‘’ Zamknij się suko albo odetnę Ci łeb, a chyba tego nie chcesz ? No właśnie. ‘’
Ciemna postać szarpnęła jej ramieniem i podniosła do pionu po czym zaczęła ciągnąć w stronę samochodu. Dziewczyna była już dość podpita przez co szła spokojnie za postacią. Kiedy ten ktoś popchnął ją do samochodu, ona spokojnie usiadła i tylko czekała na rozwój wydarzeń.  Postać wyjechała szybko z posesji jakiegoś bogatego dzieciaka i kierowała się w stronę lasu.
-‘’ Posłuchaj mnie, nie chcę Ci nic zrobić Roseline ale masz być grzeczna bo naprawdę Cię zabije ‘’- mruknął z powagą, po rysach twarzy które można było już dostrzec widać, że był to facet po dwudziestce.
-‘’Kim jesteeeś?’’ – zapytała się brunetka siadając po turecku na siedzeniu, uśmiechając się głupkowato.
-‘’ W pewnym sensie dobrze, że mnie nie pamiętasz, ale niestety należą Ci się wyjaśnienia. Przez Twojego cholernego braciszka masz kłopoty Hiudenmarry.’’
-‘’ Nadal Cię nie kojarzę, poczekaj hmmm… Chodzisz ze mną do szkoły? Może znasz mojego brata? Fajnie by było’’- zaśmiała się nastolatka kręcąc głową.
Kiedy podjechali pod stary magazyn, mężczyzna wysiadł z auta i wyciągnął też z niego dziewczynę. Nawet nie zamykając samochodu szarpnął za ramię dziewczynę i poszedł do magazynu. Szatynka kierowała się za nim. Wchodząc do środka, kolejny raz poczuła narkotyki i alkohol. „Porywasz” Rose prowadził ją w stronę starych wyblakłych drzwi. Zapukał w nie 3 razy i wszedł do środka. Znajdowali się w brudnym, ciemnym pokoju.  Stało tam biurko z ciemnego drewna i trzy rozpadające się krzesła.
-‘’Mam ją’’- powiedział głębokim, zachrypniętym głosem mężczyzna koło niej.
-‘’ 3.0.4 ‘’
Nic nie mówiąc wziął dziewczynę za rękę i zaprowadził do kolejnego pokoju. Wepchnął ją tam i zamknął na klucz. Hiudenmarry została sama w śmierdzącym pokoiku. Jedyne co się w nim znajdowało to stary podarty materac.

 Roseline nie zwracając już na nic uwagi położyła się na materacu i odpłynęła do krainy snów i szczęścia.
______________________________________
Co mam napisać. Jestem straszna. Krótki rozdział chociaż, że miał być długi. W dodatku tak rzadko dodaje rozdziały. Po prostu nie mam czasu i brakuje mi weny. Jak mam już mieć jakąkolwiek wenę to na w ogóle na coś innego. Jest mi przykro, że zawiodłam wasze oczekiwania i jeżeli tak dalej pójdzie będę zmuszona zostawić to opowiadanie. Mam jednak nadzieje, że dostanę pomysły na nowe rozdziały i będę pisać dalej to opowiadanie bo na prawdę chcę je skończyć <3. Pozdrowienia śle Wam Jula

środa, 25 grudnia 2013

Chapter Eleven


Wyobraź sobie, że jesteś sama w ciemny i strasznym lesie. Do o koła czai się niebezpieczeństwo. Stawiasz jeden krok – jesteś coraz bliżej wyjścia z piekła. Rozglądasz się do o koła – widzisz coś. To do ciebie idzie. Powoli co raz bardziej dostrzegasz kontury postaci. Widzisz blask po jej lewej stronie. Coś długiego, srebrnego w jego dłoni. Kiedy prawie stoicie oko w oko. Kolejna postać pojawia się przed tobą – stara się ciebie chronić. Przedmiot przebija postać, widzisz krew. Nie wiesz co się dzieje. Twój bohater upada, a ty budzisz się z koszmaru.
Brunetka siedziała na łóżku, słone krople uderzały o podłogę.  Starała się zadzwonić do swojego ukochanego, wyjaśnić mu wszystko – nie odbierał.  Dziewczyna wstała z jej wygodnego łóżka i podeszła do szafy. Wyciągnęła czarne rurki, czarną bluzę z kapturem, czarne vansy i ciemne okulary. Nałożyła na siebie zestaw, popsikała się perfumami i nie zwracając wielkiej uwagi na ojca wyszła z domu. Rozglądnęła się po bokach. W oddali zauważyła czerwone lamborghini. Szybko podbiegła do samochodu, rozwaliła prawą szybę i otworzyła drzwiczki. Wsiadła do auta, odpaliła samochód i wyjechała z parkingu.
Jechała 160km/h było późno w nocy więc nikt nie zwracał na to uwagi, pijani ludzie kroczyli chodnikami. Kiedy dotarła do celu. Wysiadła z wozu i nawet go nie zamykając podeszła do dużych brązowych drzwi. Zapukała kilka razy, a kiedy usłyszała ciche ,, proszę ‘’, weszła do mieszkania.  Zaglądnęła do salonu, zauważając wysokiego szatyna oglądającego mecz koszykówki podeszła do niego i usiadła okrakiem na jego kolanach.
-‘’ Dzisiaj bez gry wstępnej ‘’- mruknęła brunetka i pocałowała kolegę z podążaniem. Chłopak odwzajemnił jej pocałunek i położył ją na kanapie.
Brunetka zdjęła z  siebie bluzę i od razu pozbyła się reszty ubrań Michaela…

-‘’ Wiesz, że to nie ja powinienem tu leżeć no nie?’’ – wychrypiał szatyn całując ją po szyi.
-‘’ Tak wiem’’ – powiedziała z odrobiną smutku Rose, po czym wtuliła się w klatkę piersiową Micha.

NASTĘPNY DZIEŃ POPOŁUDNIE.
Szatyn siedział na kanapie i oglądał ze swoją mamą  jakiś głupi babski program. W salonie panowała cisza która powoli denerwowała Bieber’a.
-‘’ Boże Mamo czemu ona beczy z powodu jakiegoś debila? To bezsensu, kurwa przecież jeżeli mówią, że może mieć każdego to niech idzie do klubu po dziwki, a nie beczy…’’- jęknął chłopak.
-‘’ Kochanie  jak  możesz tak mówić, ty chyba w ogóle nic z tego nie pojmujesz czyż nie? Posłuchaj dziewczyna popełniła kilka błędów ale jest człowiekiem. Ja, ty i reszta twoich ‘’znajomych’’, też je popełniają. Dlatego w życiu ważne jest przebaczanie. Mężczyzna w tym filmie czuje się oszukany i niekochany dlatego wygania ją z domu. Dziewczyna obwinia się o to gdyż naprawdę go kochała i jest zła na siebie, że kiedyś zrobiła te rzeczy.’’- powiedziała skupiona Pattie.
Justin słysząc to pomyślał chwilę i wstał z kanapy.
-‘’Dziękuje Ci mamo!’’ – krzyknął wychodząc z domu.
Kierował się w stronę domu brunetki, jechał ze 100km/h. Musiał z nią poważnie porozmawiać o wszystkim co wydarzyło się przez te kilka dni. Naprawdę polubił tę dziewczynę. Nie wiedział jak się zachować w tej sytuacji zazwyczaj słowo „dziewczyna” oznaczało dla niego osobę z którą może się przespać, złamać serce i po prostu zostawić.  Więc kiedy dojechał na miejsce, wysiadł z samochodu i zapukał do drzwi. Otworzyła je niska brunetka, jej oczy były przepełnione łzami. Skierowała swój wzrok na twarz chłopaka, kąciki jej ust podnosiły się lekko do góry tworząc piękny uśmiech.
-‘’Justin? Co ty tu robisz? Myślałam, że nie chcesz mnie znać!’’- Rose otworzyła szerzej drzwi przyglądając się z niedowierzaniem chłopakowi.
-‘’ Posłuchaj, przepraszam, że tak zareagowałem i wiem że to twój brat i też wiem  że wcześniej znałaś Michaela ogólnie to wiem wszystko i nie jestem zły… Może trochę zszokowany ale nie zły. Wiesz dlaczego? Bo Cię kocham i jestem największym kretynem na ziemi bo zamiast wyznać Ci to na jakiejś randce czy coś mówię ci to przed drzwiami twojego domu. Chyba nie jest to zbyt romantyczne ‘’ – mruknął chłopak patrząc na oczy dziewczyny.
-‘’T-ty mnie? Ty mnie kochasz? O mój boże!’’- szatynka szybko przytuliła się do Bieber’a powodując uśmiech na jego twarzy.
-‘’Powinieneś się mnie teraz zapytać czy zostanę twoją dziewczyną’’- mruknęła w jego szyje cicho się śmiejąc.
-‘’Ach no tak… Więc Roseline Hiudenmarry czy zostaniesz moją dziewczyną?’’ – dziewczyna ze łzami szczęścia pokiwała twierdząco głową i pocałowała Justina.
-‘’ Teraz wejdźmy do domu bo zaczyna się robić zimno’’- zaśmiała się po czym weszła z brunetem do małego mieszkania.
Przez kilka godzin para śmiała się, oglądała komedie romantyczne i piła gorącą czekoladę. Kiedy wybiła godzina dwudziesta pierwsza, chłopak pożegnał się z dziewczyną soczystym całusem w usta i wrócił do domu.
Kiedy szatyn pojawił się w holu jego małego domu, Pattie zaczęła zadawać mu mnóstwo pytań dotyczących co i gdzie robił. Jednak Bieber nie chciał odpowiadać na te pytania i szybko poszedł do swojego pokoju. Chłopak cieszył się że dziewczyna czuje do niego to samo i od teraz ona jest tylko jego.


- ‘’Obserwuje ją. Tak leży na łóżku, chłopak wyszedł od niej około 30 minut temu. Dobrze… Yhmm… Będę obserwował dalej.’’

Mroczno, wietrznie- ogólnie zimno. On nadal tam stał. Nadal obserwował. Czekał na odpowiedni moment żeby zadać cios poniżej pasa. Wiedział, że dziewczyna tego nie wytrzyma – podda się. W środku mężczyzna odczuwał żal do dziewczyny bo wplątała się w wielkie bagno.
_______________________________________________

 O to prezent od Świętego Mikołaja !  Wszystkiego Najlepszego, mam nadzieje, że wasza Wigilia była cudna, że dostaliście mnóstwo prezentów :). Co mam napisać jeszcze... Mikołaj się postarał ;). Jak sądzicie co zrobiła Rose ? Cieszycie się że ona i Justin są wreszcie razem? ;) KOCHAM WAS I NIE OCZEKUJE ZA TEN ROZDZIAŁ KOMENTARZY BO MI SIĘ NIE NALEŻAŁO ALE WIELKIE PODZIĘKOWANIA DLA MIKOŁAJA ;*

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Chapter Ten


-‘’Pamiętasz mnie?’’- dziewczyna otworzyła szeroko oczy i małymi krokami skierowała się do kuchni zostawiając bruneta w salonie.
-‘’Charlie? To ty? ‘’- powiedziała łamiącym się głosem.
-‘’Tak. Tęskniłem za tobą.’’
-‘’ Ja za tobą też ‘’- mruknęła siadając przy stoliku.
-‘’ Czekaj na moją wizytę. Z mamą…’’
-‘’ Z nią? Chcę mnie widzieć? Co z ojcem?  Myślałam, że nie chcę  mnie widzieć ! Jak to możliwe?’’- zapytała na jednym wdechu.
-‘’ Haha spokojnie! Poczekaj na nas, a wszystko się wyjaśni!’’- w słuchawce zabrzmiał melodyjny śmiech chłopaka.
Charlie był jej jedynym bratem. Kiedy miała 15 lat, on i jego mama wyjechali do Albuquerque.  .  Całkowicie stracili kontakt, i chociaż, że nie byli jakimś zgranym rodzeństwem bardzo za sobą tęsknili. 
Przez długi, długi czas Rose nie mogła się pozbierać.  
Charlie po kilku minutach rozmowy pożegnał się i zakończył połączenie. Po zakończonej rozmowie Rosaline poszła do salonu, lecz nikogo tam nie zastała.
-‘’ Justin?’’- szepnęła rozglądając się na boki.
-‘’ Wyszedł, nie słyszałaś?’’ – warknął jej ojciec stojąc na schodach. 
Dziewczyna jedynie pokiwała głową i ze smętną miną  poszła do swojego pokoju. Wyjęła telefon z kieszeni i próbowała się do niego dodzwonić lecz  ten nie odbierał.

Szatyn chodził po ulicach Chicago przyglądając się niebu. Zastanawiał się kim była osoba dzwoniąca do Rose. 
Chłopak? Może rodzina? Chłopak zastanawiał się i co raz kręcił głową z westchnięciem. Nogi zaprowadziły go pod dom Michaela, to on pierwszy dowiedział się, że spotkał dziewczynę. Justin podszedł do drzwi i mocno w nie zapukał. Po chwili drzwi otworzyła mu młoda kobieta.
-‘’ Justin ! Jak miło mi cię widzieć ty za pewne do Micha? Jest w swoim pokoju.’’ – Chłopak jedynie kiwnął głową i poszedł do pokoju przyjaciela.
-‘’ Cześć stary!’’ – przyjaciel Biebera spojrzał na niego swoimi brązowymi oczami. 
-‘’ Znałeś wcześniej Rose no nie? ‘’
-‘’ Tak’’- mruknął Michael.
-‘’ Opowiedz mi o tym nigdy mi nic nie mówiłeś ‘’ – powiedział Justin.
- ‘’ Okej… To była krótka przyjaźń …’’ – chłopak na chwilę się zatrzymał, nie wiedział czy ma o tym mówić przyjacielowi. Co jeśli się obrazi? Kto wie na co go stać. Jednak postanowił mu powiedzieć. Z westchnięciem kontynuował. – ‘’ … z korzyściami, jej brat się dowiedział i się skończyło. Miała tylko 15 lat więc  nie był z tego zadowolony, kilka dni później wyjechał gdzieś z jej matką zostawiając ją tutaj bez żadnego pożegnania. I tyle’’- skończył klaskając w dłonie.
-‘’ Poczekaj, poczekaj co?! Jak to możliwe, że o tym nie wiedziałem?! ‘’ – warknął w stronę chłopaka , przechadzając się po jego pokoju.
-‘’ Pamiętasz Charliego? ‘’
-‘’ No i co?’’ – Justin popatrzył na brązowookiego z pytającym spojrzeniem.
-‘’To jej brat.  Może kojarzysz jak Charli przyszedł wkurwiony na wyścigi? ‘’
-‘’ CO KURWA?! Czemu ja o niczym nie wiem… Okazuje się, ze nawet jej nie znam! Dowiaduje się o wszystkim akurat  wtedy kiedy wyznałem jej miłość ‘’-  mówił do siebie szatyn.
-‘’ Pojebało cię…’’ – Michael patrzył na Biebera pustym spojrzeniem. Chłopak jedynie stał w miejscu i nie pojmował zachowania przyjaciela. –‘’ Bo ja  też jej to wyznałem…’’ 


_____________________________________
Okej jest nowy rozdział. Przepraszam was ale w ogóle nie miałam weny :c. Sądzę, że rozdział jest DO DUPY :<. Wszystko znowu spieprzyłam ale teraz mam ciągle sprawdziany i wgl .. Wracając do rozdziału. Nie bądźcie na mnie źli i do nn !

piątek, 22 listopada 2013

chapter nine

Dziewczyna seksownie kręciła biodrami sprawiając ślinotok u starszych od niej mężczyzn. Stała na stole łobuzersko się uśmiechając. Jej złote obcasy odbijały się z hukiem o drewniany blat stołu, a jej długie brąz włosy machały się w cztery strony świata.
-‘’Zejdź z tamtąd Rose!'' – brunetka usłyszała stłumiony głos dochodzący gdzieś z tłumu mężczyzn.
Rozejrzała się i zeszła ze stołu szukając wzrokiem posiadacza głosu. Niestety tylko poczuła mocny uścisk na nadgarstku.

Chłopak prowadził szatynkę na zewnątrz chcąc się trochę uspokoić. Wiedział, że teraz nie może jej zgubić. Dziewczyna dumnie kroczyła za nim co raz się potykając.
-‘’Powiedzieć ci coś? Tylko nikomu nie mów!’’- mruknęła Roseline do Biebera opierając się o jego ramie.
-‘’Co?’’
-‘’Podoba mi się pewien chłopak. Jest czasem denerwujący ale podejrzewam, że się w nim zakochałam. Wiem, że jest niebezpieczny i pieprzy się z pierwszą lepszą ale naprawdę go lubię''- powiedziała przytulając się do chłopaka.
-‘’Mogę chociaż wiedzieć jak się nazywa?’’- syknął brunet. Był zdenerwowany, nie wyobrażał sobie kogoś innego przy niej. Uważał, że jest  zbyt doskonała na tych debili z jej szkoły po prostu na wszystkich.
-‘’Nazywa się Justin, Justin Bieber. ''– serce podeszło mu do gardła, ręce się spociły, a oddech stał się nierówny. Nie mógł w to uwierzyć. On? Ten HOMICIDIAL, który handluje narkotykami, zabija ludzi uczestniczy w nielegalnych wyścigach jej się podoba? Nie wiedział co jej powiedzieć, więc jedynie wzmocnił uścisk.
-‘’Jak sądzisz on też mnie lubi?’’- zapytała szatynka.
-‘’Oczywiście’’- mruknął  Bieber w zagłębieniu jej szyi.

RANEK

Mijały dni, tygodnie od imprezy, a oni nadal się nie spotkali. Rose dlatego, że wszystko pamiętała, a Justin ponieważ czuł się zakłopotany i musiał to przemyśleć. Hiudenmarry leżała na łóżku przeklinając całą tą sytuacje.
Jak mogła być tak głupia?
Cały czas to pytanie wypalało ją od środka.  Co miała teraz zrobić? Okaleczać się? Nie jest jeszcze taka głupia.
-‘’Rose przyjdź tutaj!’’- ryknął jej ojciec z salonu.
Dziewczyna małymi krokami poszła do salonu. Usiadła na kanapie i patrzyła się na ojca.
-‘’ Masz gościa’’- mruknął po czym odszedł do pokoju ze swoją dziewczyną.
Brunetka popatrzyła na drzwi. Jej oczy się rozszerzyły, ręce spociły.
-‘’Justin? Co ty tu ro-robisz?’’ – szepnęła.
Chłopak jedynie podszedł do niej objął ją rękami w talii i delikatnie pocałował. Ich usta idealnie do nich pasowały. Pocałunek był przepełniony przeróżnymi pozytywnymi uczuciami, cały świat się zatrzymał. Niestety coś musiało przerwać ten piękny moment był to telefon Roseline.
-‘’ Na serio? W tym momencie?’’- mruknął z pogardą chłopak. Spojrzał na urządzenie po czym dał je dla dziewczyny. 
-‘’Halo?’’- warknęła szatynka.
-‘’Pamiętasz mnie?’’

 ______________
Hej bardzo was przepraszam! Starałam się zrobić dłuższy ale chociaż coś się dzieje ! Wracając nie chciałam kazać wam jeszcze dłużej czekać! Dziękuje też za wszelkie komentarze w 8 rozdziale i za wejścia! Jesteście najlepsi! Jeżeli chodzi o rozdział jak sądzicie kto zadzwonił do Rose? I jak mógł zepsuć ich pocałunek?! Jeżeli nie Justin do niej zadzwonił to kto? Wszystko w IO ROZDZIALE!

piątek, 8 listopada 2013

Chapter Eight

Brunetka obudziła się na brudnej podłodze w salonie.
Oh, no tak zostałam przecież brutalnie pobita.
Powiedział cichy głosik w jej głowie.
Młoda dziewczyna z wielkim bólem wymalowanym na twarzy, wstała z podłogi. Rozejrzała się dookoła.
-‘’ Już siódma rano, to znaczy, że przespałam cały dzień?’’-mruknęła do siebie szatynka.
Dziewczyna weszła do swojego pokoju i zaczęła szukać ubrań na dziś musiała przecież pokazać przyjaciołom, że nic jej nie jest. Wybrała czarną bluzę z kapturem i czerwone rurki, jeszcze bielizna i gotowe. Poszła do łazienki. Wykonała wszystkie poranne czynności i wyszła z pokoju. Ominęła kuchnię widząc w niej Edwina i wyszła z domu.

     Szła przez park kierując się w stronę parku. Jej ciemne długie włosy opadały kaskadami na jej plecy. Dochodząc na miejsce zauważyła grupę przyjaciół siedzących na ławce. Podbiegła do nich i rzuciła się na plecy jej przyjaciela Michaela, strasząc ich wszystkich.
-‘’Hello!’’- wykrzyknęła z entuzjazmem Rose.
-‘’ Boże, Dziękuje Ci… Tak bardzo się o ciebie martwiliśmy.’’- Mruknęła do dziewczyny Sam przytulając ją do siebie.
-‘’ Jak to „martwiliśmy się o ciebie” ? ‘’
- ‘’Czemu twój o ojciec cię pobił?’’- Zapytał prosto z mostu Chris.
Dziewczyna usiadła na ławce obok Biebera i patrzyła się na wszystkich zszokowana. Nie sądziła, że się o tym dowiedzą.
-‘’Skąd… Jak…?’’- Spytała spoglądając na siedzącego obok bruneta.
-‘’Dzwoniłam i odebrał twój ojciec.’’ – Mruknęła z rozczarowaniem Sam.
Z ust Roseline wydobyło się jedynie ciche westchnięcie. Nie chciała żeby jej znajomi dowiedzieli się jak zachowuje się jej ojciec.  Wolała chować to w tajemnicy bo wiedziała, że jeżeli komuś powie to otrzyma tysiące smutnych spojrzeń skierowanych w jej stronę.
-‘’Możemy pogadać?’’ – Szepnął jej na ucho Justin.  Brunetka jedynie skinęła głową i wraz z chłopakiem skierowała się na plac zabaw dla dzieci.
Stali w milczeniu przez pięć minut przyglądając się liściom na drzewach, każdy był zanurzony w swoich myślach.
-‘’Więc… Co się stało?’’- zapytała dziewczyna.
-‘’Co zrobił Ci twój ojciec? Czemu nie przyszłaś? Byłaś w szpitalu? Martwiliśmy się o ciebie’’ – powiedział z przerażeniem szatyn, a ostatnie zdanie dodał szeptem.
Zielonookiej od razu minął dobry humor. Popatrzyła się na Justina potem na jej nowych znajomych.
-‘’Nic ciekawego’’- mruknęła i odeszła do przyjaciół.
    
    Bieber automatycznie się zdenerwował.
Ja się tu o nią martwię, a ta mówi mi coś takiego? – pomyślał.
Dorównał kroku Rose, a kiedy dotarli do swoich znajomych usiedli na ławce. Reszta dnia minęła dość dobrze nie licząc przymilania się Carmel i różnych obelg rzucanych do brunetki przez Stephana i Johna.
-‘’ Ej Rose dzisiaj jest impreza może wpadniesz?’’- zapytał przyjaźnie Michael.
-‘’ Mich na serio? Ta ciota nawet na imprezie prawdziwej nie była, a ty ją zapraszasz?!’’- warknęła blondynka.
-‘’Jasne, że będę’’- powiedziała z odwagą dziewczyna patrząc złowrogo na Car.

        Mijały godziny, a dziewczyna nadal nie wiedziała w co się ubrać.  Miała przed sobą dwa komplety. Pierwsza była to sukienka, czarna, obcisła przed kolano wraz z złotymi szpilkami. Drugi zestaw to proste czarne legginsy i bordowa bluza z napisem „NOT MY PROBLEM”. Brunetka wybrała komplet numer jeden. Szybko zrobiła makijaż i rozpuściła włosy po czym ubrała się w sukienkę jeszcze psiknęła się perfumami i była gotowa. Po cichu zeszła ze schodów i wyszła z domu. Podeszła do jej nowego auta Dodge Viper SRT- 10 i weszła do samochodu, po czym go odpaliła.

     Klub pełen ludzi, głośna muzyka to zupełnie nie  żywioł brunetki. Tak to prawda nigdy nie była na imprezie. Jej mama kiedy jeszcze z nimi mieszkała zakazywała jej  chodzenia na imprezy, a kiedy odeszła bała się ojca. Głównie przez to była  dręczona w szkole.

   Wysiadła z  Viper’a i szybko go zamknęła rozglądając się na boki. Nie chciała żeby jakiś napaleniec do niej podszedł i coś zrobił. Skierowała się w stronę klubu kiedy poczuła czyjeś ręce na swojej talii. Strach sparaliżował jej ciało. Bała  się jak diabli.
-‘’Ej nie bój się to tylko ja.’’- Mruknął Justin.
Cały strach odleciał tak szybko jak się pojawił. Odwróciła się i zabrała jego ręce po czym weszła do klubu. Zauważyła swoją ekipę ( Sam, Mich’a , Chaz’a i Chris’a).  Odważnie do nich podeszła i usiadła obok ciemnoskórej.
-‘’Nie sądziłam, że przyjdziesz wiesz nawet się założyliśmy ze Stephanem.’’- Powiedziała Carmel.  Brunetka w odpowiedzi jedynie wywróciła oczami i zaczęła rozmawiać z przyjaciółką.       Kilka minut później do stolika podeszła kelnerka pytając się czy chcieliby pić. Rose i Michael poprosili o szklankę wody. Kobieta spełniła ich prośbę po czym odeszła. Brunetka wzięła łyka wody i rozpoczęła rozmowę z resztą. Później urwał się jej film.

    Justin obserwował zaistniałą sytuacje. Roseline i O’shea*  śmiali się z byle powodu, każdy patrzył się na nich jak na idiotów.
-‘’ Eee Rose? Co ty brałaś i czemu ciągle chichoczesz?’’- zapytała Sam.
-‘’ Hmmm co ja brałam… Nic. Piłam tylko wodę.’’- powiedziała brunetka i znowu zaczęła chichotać.
- ‘’ No tak! Woda !’’ – mruknęła Samantha, a wzrok wszystkich, no prawie wszystkich skierowany był na ciemnoskórą. –‘’ Za pewne wsypali im coś do wody, no wiecie narkotyki i takie tam.’’
- ‘’ Ej nie chciałabym was zamartwiać w tej chwili ale oni sobie poszli.’’- syknęła Car wskazując w grupę tańczących ludzi.

-‘’Poszukam jej .’’ – westchnął Bieber i zniknął w tłumie.
___________________________________________

*O'shea - nazwisko Michaela 
Przepraszam! Miałam brak weny twórczej i w dodatku ciągłe kartkówki i sprawdziany :c.  Jeżeli chodzi o rozdział dziwnie mi się go pisało tak inaczej może nawet brzydziej sama nie wiem czemu no ale jest i nie musicie dłużej czekać. Napiszcie w komentarzach czy jest okej, zapisałam w Wordzie około pięciu stron, a z brakiem weny ( a u mnie to dosłowny koszmar z weną) to bardzo trudne. Dziękuje za TYLEEE wejść i TYLEEE komentarzy tak. Dla mnie to dużo i dają mi motywację ;). Do zobaczenia w następnym rozdziale!